Młodzież, która odchodzi od Boga

Z praktyki katechety Otwarty dostęp

Pracując od wielu lat z młodzieżą, zauważyłam przykre, ale często występujące sytuacje, które ukazują, że uczniowie wstydzą się Boga. Wstydzą się tego, że słuchają na lekcjach religii. Wstydzą się przyznać wśród kolegów, że kochają Jezusa. Wstydzą się pójść do kościoła czy modlić.  U młodych ludzi, to często burzliwy czas i niekiedy przełomowy w stosunku do wiary. 
 

Zdarza się, że młodzi na jakimś etapie swego dorastania odchodzą od Boga i Kościoła, porzucają dotychczasowe przekonania, rezygnują z religijnych praktyk, odsuwają się od wszystkiego, co kojarzy im się z religią. Często ich bliscy bardzo to przeżywają, niekiedy nawet w kategoriach porażek wychowawczych, zarzucając sobie słabe zaangażowanie oraz brak wiedzy religijnej czy nieumiejętność podtrzymania żywego kontaktu.

Dla młodych rodzice nie są już autorytetami, oni sami często poszukują prawdy. Niebezpieczny jest w tym okresie wszelki przymus, a rola rodziców to przede wszystkim trwanie przy dziecku i towarzyszenie mu w przeżywaniu młodości. Muszą oni podwoić trud miłości i prowadzić ich do samodzielnego myślenia, decydowania i działania. Ojciec i matka powinni skupić się na ciągłym budowaniu zaufania, stwarzać atmosferę serdeczności, życzliwości, szacunku. Uczyć, że prawda jest lepsza niż najdrobniejsze kłamstwo. Tylko przykładem swojego życia mogą być wzorem dla nastolatków i pokazywać im Boga1.

Religijny kryzys wiary dzieci, jaki często boleśnie przeżywają rodzice i wychowawcy, ma swój szerszy kontekst i jest związany z całym procesem rozwoju i wychowania. W różnych momentach życia przychodzi im zmierzyć się z wyzwaniami, które wydają się czasami ich przerastać, a nawet podważają cały dotychczasowy wysiłek wkładany w wychowanie. Należy zauważyć, że wielu młodych, mimo funkcjonującej w szkołach lekcji religii czy zwyczajów, tradycji i świąt religijnych, oddala się od Boga i od Kościoła. Słabnie nie tylko ich praktykowanie religijności, ale również świadomość i znajomość podstawowych prawd religijno-moralnych. Nie znają ich, nie przeżywają, nie świętują2.

By młody człowiek mógł wierzyć, często musi przechodzić przez różne kryzysy. Jednak co robić, gdy trudności w wierze dotykają nasze dzieci, naszych wychowanków? 

Chciałabym podjąć ważny i aktualny problem kryzysu wiary młodych ludzi. Przez „kryzys wiary młodzieży” rozumiem sytuacje negowania zarówno teorii, jak i praktyki wiary. Warto spróbować znaleźć odpowiedź na pytanie: Jak zachować się wobec w takiej sytuacji, jak reagować, kiedy młodzi ludzie, moi wychowankowie, odchodzą od Boga? 

Przed każdym katechetą, wychowawcą pojawiają się pytania: Czego szukają młodzi? Za czym tęsknią? Co jest dla nich ważne? Wydaje się, że każdy, kto podaruje młodym radość, bezpieczeństwo, dobroć, wolność, miłość, zdobędzie ich serca.

Te wartości różnie są rozumiane i niekiedy są mylone z przyjemnością, chwilowym zaspokojeniem, niezależnością. Wiedzą o tym ci, którzy chcą dla różnych celów zdobyć ludzi młodych, zniechęcić lub przekonać ich do czegoś. Współcześnie wychowanie często zastępowane jest manipulacją. A ponieważ młodość przeżywa się tylko raz, więc zadane rany zostają na całe życie. Jednocześnie pozytywne doświadczenia, które zostały przeżyte w młodości, często wracają w dalszym etapie życia.

Inna jest wiara małego dziecka, inna nastolatka, a jeszcze inna człowieka dorosłego. Na każdym etapie wiara może osiągnąć swój optymalny poziom. Bardzo ważne jest, kiedy nastolatek doświadcza konsekwencji swoich wyborów i uczy się oceniać, co jest złe, a co dobre, co przynosi smutek, a co radość, a co może uszczęśliwić innych. Nigdy nie zmuszam młodych ludzi do czegokolwiek, bo wymuszanie np. uczestnictwa we mszy czy nabożeństwach może być negatywne. Dziecko zapamięta przymus, ale gdy usłyszy, że to jego decyzja, wtedy stanie przed wyborem iść czy nie iść. By mogło pójść z własnej woli, w procesie wychowania religijnego również musi się liczyć z wolnością3.

Wiara w Boga jest dynamicznym procesem ciągłego nawracania się ku Niemu, odkrywania, że jest On obecny w naszym życiu, że zależy Mu na nas. Przez doświadczenie kryzysu, wiara staje się wartością, największym skarbem, o który warto w życiu się zatroszczyć. Bóg w różnych momentach życia, także tych krytycznych, pozwala się poznać i doświadczyć.

W sytuacjach kiedy dorastający młody człowiek kwestionuje wiarę w Boga, katecheci muszą mieć świadomość, że ten kryzys wiary, choć jest doświadczeniem trudnym, nie jest jednak dramatem. Trzeba uważać na zbyt szybkie wyjaśnienia, dostrzegając, jak wiele różnych spraw może być ze sobą powiązanych na zasadzie przyczyny i skutku4.

Kryzys wiary może być zaproszeniem, by pogłębić religijną wiedzę, a także do porzucenia grzechu i powrotu do miłosiernego Ojca. 

Co robić w takim kryzysie wiary? – nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale odniosę się do znanej nam przypowieści o miłosiernym Ojcu, którą wciąż na nowo odkrywamy (Łk 15,11–32). 

Młodszy syn „odjechał w daleką krainę”, by nie mieć kontaktu z Ojcem. Tam roztrwonił swój majątek, żyjąc bez Boga, jednakże ojciec wobec młodszego syna był otwarty, nie cofnął podarowanej mu wolności. Ojciec kocha z całego serca, ale w tej miłości nie cofa, nie odbiera synowi wolności. Pozwala mu samodzielnie myśleć, decydować i działać zgodnie z własnym rozeznaniem. Młodszy syn odchodzi, korzystając ze swej wolności, która w tym momencie tak bardzo rani serce Ojca. Rodzic jednak nie sprzeciwia się, milczy, daje i zaczyna oczekiwanie na powrót ukochanego dziecka.

Interpretacja tej przypowieści kończy się na powrocie marnotrawnego syna do domu. W tej historii jest jeszcze drugi syn, jednakże jego wierność okazuje się ukrytą niewiernością. Nie należy porównywać, ale może ten, który został, grzeszył bardziej niż ten, który odszedł.

Kiedy marnotrawny syn fizycznie odszedł od Ojca, mentalnie uczynił to także ten starszy. Ojciec został wówczas sam. Pojawiające się w starszym synu wątpliwości, żale i pretensje coraz bardziej oddalały go od domu ojcowskiego i jego serce stawało się coraz bardziej kamienne, było zamknięte na ojcowską miłość. Jest jednak zasadnicza różnica w reakcji ojca wobec młodszego i starszego syna. Znana przypowieść porusza swoją aktualnością. Wiele razy, słuchając ją i rozważając, często sami odkrywaliśmy siebie w roli obu synów. Jednak przychodzą takie sytuacje w naszym życiu, kiedy jesteśmy zaproszeni, by na nowo odkryć i naśladować miłującego Ojca. Bóg na drodze naszego życia stawia nas w sytuacji wyboru: albo będziemy szukać po swojemu, albo przyjmiemy Jego miłość i pozwolimy sobie i naszym bliskim na miłość, która nie zniewala, ale z całą cierpliwością czeka, pozostaje otwarta, rozmawia i ryzykuje. Tak więc wiara opiera się na wolności, w innych przypadkach przestaje być wiarą, a staje się nawykiem, przymusem, a nawet zniewoleniem.

Zanim od Ojca odszedł marnotrawny syn, ten mądry Rodzic uczynił coś bardzo ważnego – we właściwym czasie dał synowi doświadczenie domu. W trudnej, a nawet można powiedzieć w beznadziejnej sytuacji, w jakiej znalazł się ewangeliczny uciekinier, pozostało w jego sercu coś istotnego – pamiętał o domu swego Ojca; o tym, że ktoś na niego czeka, że ma dokąd wrócić.

Znając tę przypowieść i jednocześnie mając świadomość wiary jako Bożego daru, należy pamiętać o tym, by nie odbierać młodym wolności. W takiej sytuacji katecheta czy wychowawca sam odkrywa, czy swoją rolę sprowadza do więziennego dozorcy, czy potrafi pozwolić bliskiej osobie, by odeszła. Warto również przypomnieć, że od Jezusa ludzie także odchodzili, a On pozwalał im odejść, np. bogaty młodzieniec (Mt 19,22).

Doświadczenie własnej niewiary jest ważne w życiu młodego człowieka przede wszystkim dla niego samego. Daje mu okazję do odkrycia, że wiara jest zaproszeniem, a nie przymusem czy jakimś jedynie zewnętrznym przykazem. Każdy staje przed wolnym wyborem, ważną decyzją, którą musi podjąć w swym życiu: „Wierzyć czy nie wierzyć?”. Wiara, choć jest Bożym darem – łaską, jest wolnym opowiedzeniem się za obecnością Boga we własnym życiu.

Dla wielu młodych ludzi jest to trudne zadanie. Na pewno w takich sytuacjach, kiedy nasi wychowankowie odchodzą od Boga, warto rozmawiać. Warto szukać przyczyn „niewiary”, ale może jeszcze bardziej odkrywać wartość własnej wiary. Ważne jest, by te dyskusje były dzieleniem się własnymi przekonaniami i doświadczeniami, a nie manipulacją – ukrytym i podstępnie realizowanym pragnieniem, by młody człowiek przyjął nasze stanowisko.

Dlatego wolność wyboru nie może być ograniczona. Każda rozmowa powinna być dowodem dobrych relacji wychowawczych. Szanując wolny wybór młodego człowieka, warto z nim podejmować rozmowy dotyczące...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy