Jak nauczyć dzieci radzenia sobie z porażkami?

Rozwój osobisty katechety

Wizja porażki może nie pozwolić nam na opuszczenie strefy komfortu, bezpiecznej na tyle, na ile bezpieczny jest wózek dla małego dziecka. Nie ma w nim ryzyka upadku. Nie ma w nim też szansy na zrobienie pierwszego kroku, a o pójściu własną drogą w ogóle nie można mówić. Rzecz nie w tym, by uchronić dzieci przed porażkami, bo to niemożliwe, lecz by nauczyć je radzić sobie z nimi, przekuwać w rozwijające doświadczenie. Jak to zrobić?

Odwaga w doświadczaniu porażki jest szczególnym rodzajem umiejętności pokonywania własnych strachów. Polega ona na przekonaniu samego siebie, że coś może pójść nie tak, jak byśmy chcieli, i że warto sprawdzić, dlaczego tak się stało, aby nie stało się po raz kolejny. Osoby, które mają taką umiejętność, doświadczają więcej. Każde działanie, bez względu na końcowy wynik, jest procesem. Nawet jeśli jego rezultat nie będzie satysfakcjonował, proces może być obfity w pozytywne przeżycia. 

POLECAMY

Porażka wyimaginowana 

Wymarzone prawo jazdy otrzymałam w dojrzałym wieku, kiedy niemal wszyscy moi znajomi byli już doświadczonymi, niektórzy nawet mocno, kierowcami. Nie stało się tak dlatego, że nie mogłam zdać egzaminu, ale dlatego, że w ogóle do niego nie przystępowałam, co więcej, nie zapisałam się na żaden kurs ani nie siedziałam za kierownicą innego pojazdu niż rower. Sama myśl o niepowodzeniu paraliżowała mnie tak bardzo, że skutecznie przekonywałam siebie o swojej miłości do ekologii i kilku jeszcze innych słusznych powodach, dla których prawo do prowadzenia auta nie jest mi potrzebne. Powtarzane dookoła opowieści o piątym, szóstym czy dziesiątym niezdanym egzaminie powodowały, że z góry założyłam, iż tak będzie i w moim przypadku, a ponieważ starałam się unikać poczucia bycia beznadziejną w czymkolwiek, więc i tego rozczarowania oszczędzałam sobie przez lata. 

Porażka paraliżuje, ale jeszcze bardziej paraliżujące może być nie niepowodzenie, lecz sama obawa przed nim. Ten strach powoduje, że nie podejmujemy wyzwań i ograniczamy własny rozwój do bezpiecznej strefy, więc ograniczamy zupełnie. Próbuję tylko tego, w czym spodziewam się sukcesu, a raczej – w czym jestem go pewna. W ten sposób i ja, i moje otoczenie możemy zgodnie powiedzieć, że nie spotykają mnie w życiu porażki, moje porażkowe konto jest czyste. 

W końcu jednak przyszedł czas, że nie potrafiłam pomóc bliskiej osobie, bo nie miałam prawa jazdy, i to był moment, w którym uświadomiłam sobie, że ja nawet nie wiem, czy prowadzenie samochodu i zdanie egzaminu jest dla mnie trudne. Założyłam, że jest i że to wystarczający powód, żeby się z tą trudnością nie mierzyć. Ostatecznie okazało się nie aż tak trudne jak sam fakt, że na kursie, na który zdecydowałam się wr...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów



Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 wydań magazynu "Katecheza"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Dostęp do filmów szkoleniowych
  • ...i wiele więcej!

Przypisy