O różnych definicjach prawdy… Rozmowa Aleksandry Kobusińskiej z księdzem Łukaszem Krzewińskim

Otwarty dostęp Rozmowa z ...

Aleksandra Kobusińska: Znamienne słowa Piłata „Cóż to jest prawda”… Ile razy my zadajemy sobie pytanie, co można uznać za prawdę, a co już nie. Wiele razy przecież okłamujemy samych siebie, znajdując wytłumaczenie na nasze złe postępowanie, tłumacząc się, że przecież chcieliśmy dobrze albo zrobiliśmy coś, żeby kogoś nie ranić. Czym tak naPRAWDĘ jest prawda?
Ks. Łukasz Krzewiński:
Prawda jest racjonalna i w takim filozoficzno-teologicznym ujęciu to pewna zgodność rzeczy z myślą. Taka definicja zakłada pewien konkret, którym trudno jest manewrować, ponieważ coś jest zgodne lub nie i w takim ujęciu nasza dyskusja powinna się wyczerpać, natomiast tego człowiek, który ma „swoja prawdę”, bardzo nie lubi. Takie konkrety potrafią przerażać niekonkretny świat, w którym wartości do pewnego momentu niezachwiane, takie jak Bóg oraz to, co zapisał Stwórca w naszych sercach: Dobro, Prawda i Piękno, obecnie stają się płynne, zależne od wielu zmiennych, którymi można manipulować i dowolnie interpretować, czyniąc często siebie samych kreatorami prawdy. W 2016 roku Słownik Oxfordzki uznał słowo „postprawda” za słowo roku, wskazując tym samym dotąd nieznany nowy „dziwny” horyzont. W takim niestabilnym świecie bez odniesienia do Boga, który jest Prawdą, oraz do niezmiennych wartości łatwo się pogubić, czego skutki dostrzegamy niemalże w każdej przestrzeni naszego życia. Człowiek potrzebuje konkretnych ram, które dadzą mu pewien komfort, w którym bezpiecznie może się poruszać. Nauczanie Jezusa, który sam siebie definiując, mówi, że jest Prawdą, zawsze będzie dla wierzących punktem odniesienia, który jest niezależny od tego, „co nam się wydaje”, a tak jak mówi pani redaktor, człowiek ma takie inklinacje, że chce tę prawdę zinterpretować według swoich kryteriów, dostosować do swoich potrzeb, często argumentując to „swoją racjonalnością”, dostosowaniem do obecnych czasów. Prawda, żeby pozostała Prawdą, musi być niezależna od naszej interpretacji, jak np. prawo grawitacji.

A.K. Czasem jest tak i ma ksiądz pewnie takie doświadczenie spowiednicze, że ludzie przychodzą, mówiąc, nie powiedziałem jej, bo by cierpiała, lepiej jest pewnych rzeczy nie mówić, czy w myśl powiedzenia „im mniej wiesz, tym lepiej śpisz”. Czy takie zachowanie można uznać za kłamstwo czy za półprawdę? Czy istnieje w ogóle pojęcie półprawdy?
Ł.K.
Kiedy byłem młodzieńcem uczęszczającym do szkoły średniej, gdzieś na rozbiegu dorosłego życia, wtedy stawiałem swojemu spowiednikowi wiele pytań dotyczących prawdy. Pamiętam, jak byłem dumny z tego, że głosząc Prawdę, udowodniłem komuś, że nie ma racji. Pewnego dnia nawet pochwaliłem się tym przed nim, natomiast słowa, które wtedy usłyszałem, do dzisiaj odbijają się echem w moim sercu i wracają podczas każdej spowiedzi: „Pamiętaj, że prawda jest ważna, ale podana bez miłości zabija”. Prawda jest jak miecz, który przenika nasze serce i wnika w jego najskrytsze miejsca, dlatego powinniśmy być delikatni, wrażliwi, jak przypomina Ojciec Święty Franciszek. Kłamstwo nawet w dobrej wierze zawsze pozostaje kłamstwem i to musi pozostać jasne, dlatego w poszukiwaniu Prawdy nie można ustawać i dyspensować się, zrzucając z siebie większe i mniejsze odpowiedzialności: „nie chcę wiedzieć, bo tak jest łatwiej”. Prawda jest w pewnym sensie zawsze twoim i moim zadaniem, natomiast w realizacji tego zadania ważne jest pytanie: jak ją głosić? Jest jedna droga – prawda podana z miłością. To prawda tętniąca z konfesjonałów całego świata, to prawda dokonująca swojego dzieła na ołtarzu, obecna w wyciągniętej ręce kreślącej znak krzyża z formułą namaszczenia w ostatnich tchnieniach naszego ziemskiego życia. 

A.K. Stanąć w prawdzie o sobie samym – to właśnie to, na co powinniśmy się zdecydować, kierując nasze kroki do konfesjonału. Czy jest to takie trochę oglądanie siebie w lustrze? Patrzenie na siebie oczami Boga?
Ł.K.
Stawanie w prawdzie często bywa trudne i krępujące, ponieważ odkrywa nasze słabości, które często chcemy zakopać głęboko w niepamięć. W konfesjonale należy do niech wrócić, wyznać je i postanowić poprawę. Osobiście uważam, że tak wiele zależy od tego, jak rozumiemy sakrament spowiedzi. Dla wielu jest to stresujący i dołujący moment, który odziera nas z godności przez obliczem obcego człowieka. Takie rozumienie jest traumatyczne i na pewno nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim rozumieniem sakramentu pojednania. Spowiedź powinna być doświadczeniem pojednania słabej miłości człowieka z wielką miłości Boga, który pokazując nam nasze grzechy, nie dołuje nas, nie poniża, ale przebacza i na nowo uświadamia nam, że grzech ostatecznie wszystko nam zabiera, niszcząc po kolei fundamentalne więzi, które kształtują całe nasze życie. Bóg nigdy nie przestaje nas kochać i wcale się nami nie męczy, ale w konfesjonale oddaje za nas swoje życie za każdym razem. Dzisiaj tak wielu młodych nie rozumie, na czym polega sakrament pojednania, dlatego tak często od niego uciekają, zatapiając się coraz głębiej w otchłań grzechów. Boży sąd jest sądem z miłości i w miłości. 

A.K. A to jak inni nas widzą? Często jest przecież tak, że prawda boli, dlatego tylko nielicznym pokazujemy to, co w nas najtrudniejsze, może właśnie to, co prawdziwe. Czy powinniśmy być jak otwarta księga i wobec wszystkich być tacy właśnie „prawdziwi do bólu”? Czy jednak w tej prawdzie istnieje jakaś prywatność, która wcale nie będzie oznaczała kłamstwa i naszego kłamliwego obrazu?
Ł.K.
Jest pewnie wiele definicji miłości, natomiast do tego pytania pasuje jedna, którą kiedyś usłyszałem podczas jednego z kazań śp. ks. Piotra Pawlukiewicza. Powiedział, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy ktoś wie o nas totalnie wszystko i nadal nas kocha. Oczywiście, że tak może kochać tylko Bóg. Człowiek bywa słaby i zawodzi, ponieważ ma za sobą jakaś historię, która go ukształtowała. W ludzkiej miłości stawiamy granice kochania, granice wybaczenia, granice kompromisu, dlatego tak wielu decyduje się na kłamstwo czy milczenie w pewnych kwestiach. Oczywiście nie zachęcam nikogo do tego, aby teraz przed każdym człowiekiem odkrywać najskrytsze zakamarki naszego wewnętrznego życia, opowiadać o swoich grzechach i upadkach, ponieważ część z nich jest tajemnicą naszą i Boga, natomiast zachęcam wszystkich do tego, aby postawić sobie pytanie, czy jeżeli otworzę do końca swoje serce, to czy ten drugi człowiek po prostu nie ucieknie? Prawda w relacjach jest niesamowicie ważna, ponieważ ona pozwala nam budować trwałe i długie więzi, natomiast często wiele nas kosztuje. Warto uświadomić sobie, że nikt nie będzie nas kochał tak jak Bóg. To pozwala nabierać nam dystansu do swoich i ludzkich słabości.

A.K Często, mówiąc o X stacji Drogi Krzyżowej, mówi się o odarciu z szat w kontekście odarcia ze wszystkich zasłon, masek i kłamstw. Zawsze zastanawiała mnie analogia człowieka nagiego do człowieka prawdziwego. I historia z raju, kiedy Adam i Ewa zakryli swoją nagość po grzechu. Zakrywamy to, czego się wstydzimy, dlaczego mielibyśmy wstydzić się tego, co jest prawdziwe i dobre, tego, co niejako „nas wyzwala”?
Ł.K.
Faktycznie X stacja Drogi Krzyżowej, odarcie z szat, jest z jednej strony symbolem odarcia ze wszystkich zasłon, natomiast jest jednocześnie lekcją, która nam przypomina, jak tego nie robić. Odarcie Jezusa z szat ma pokazać prawdę: oto człowiek (doskonale wiemy, że Jezus łączył w sobie 2 natury), natomiast to odkrycie jest poniżające, ponieważ dokonuje się na oczach wszystkich i ma niestety jeden cel: ośmieszyć. Prawda o nas ma nas wyzwalać, a nie ośmieszać, powinna wynosić, a nie poniżać. Żyjemy w świecie zasłon i masek, ponieważ tak się nauczyliśmy, to taka nasza ochrona przed światem, który może nas zranić. Wszystkie maski pewnego dnia opadną i w chwili śmierci staniemy przed Panem Bogiem bezbronni jak nowo narodzone dzieci. Warto odkrywać swoje i innych zasłony, ale ważne, aby to robić, mając wyobraźnię miłosierdzia. 

A.K. Sofiści twierdzili, że ile ludzi, tyle prawd, że nie ma prawdy obiektywnej, a raczej jest wiele subiektywnych. Piłat też pyta Jezusa: „Cóż to jest prawda”? W czasie swojego życia słyszymy wiele o różnych religiach, wierzeniach, drogach życiowych. Jak z tego natłoku informacji wyłapać właśnie tę prawdę i jak ją rozpoznać?
Ł.K.
Sofiści są twórcami tzw. sofizmatu, który w dużym skrócie polega na „odwracaniu kota ogonem”. W pewnym sensie, to pytanie jest powrotem do pierwszego pytania. Tak żyjemy w świecie jakiejś wielości prawd przez małe p. Dlatego tak często się gubimy w świecie wartości, zasad, ponieważ wciąż są zmieniane i interpretowane według osobistych kluczy. Spojrzenie na prawdę oczywiście może być różne, ponieważ patrzymy na świat przez pryzmat swoich doświadczeń, uczuć, przeżytych historii, natomiast nasza perspektywa nie może zmieniać prawdy. Można wspólnie podziwiać Rysy, których majestat jest piękny, natomiast każdy z nas będzie na nie patrzył inaczej, co nie znaczy, ze Rysy w fizycznym sensie będą zależne od naszego spojrzenia. Trzymajmy się prawdy, którą jest Bóg, a na pewno w pogubionym świecie znajdziemy najprostszą drogę do celu.

POLECAMY

Przypisy