Kształtowanie asertywności i rozwijanie empatii w komunikacji między uczniami - Wskazówki do budowania dobrych relacji koleżeńskich

Rozwój osobisty katechety

Kocha, lubi, szanuje... A jeśli nie kocha ani nie lubi? Czy w życiu chodzi o to, aby kochać wszystkich dookoła? Raczej nie, ale na pewno chodzi o to, aby szanować siebie nawzajem i respektować cudze granice. Jak nauczyć tego dzieci?

Niniejszy tekst zacznę przewrotnie, biorąc pod uwagę jego tytuł: moim zdaniem nikt nie ma obowiązku lubienia, a co dopiero kochania wszystkich dookoła. Dla nas dorosłych jest to dość oczywiste. W swoim otoczeniu mamy zazwyczaj (kilku) bardzo dobrych przyjaciół, nieco więcej (dobrych) znajomych, „po prostu” kolegów, następnie ludzi, z którymi nie łączy nas zbyt wiele, a wreszcie takie osoby, których szczerze nie znosimy. I to jest w porządku – nie robimy sobie wyrzutów z tego powodu, że wolimy zjeść obiad raczej z X niż z Y, że nie wszystkich znajomych z pracy zapraszamy na urodziny ani że nie wszystkim mamy ochotę pożyczać pieniądze. Pomimo to, z pewnych przyczyn, odczuwamy czasem niejasny dyskomfort, słysząc, że ktoś kogoś w klasie nie lubi, że ktoś nie chce się z kimś bawić. Za moich szkolnych czasów standardowa reakcja nauczyciela polegała w takiej sytuacji na przekonywaniu ucznia, że to „niegrzecznie” nie chcieć się z kimś bawić, że to „nieładnie” nie chcieć stać z kimś w parze. Obecnie, mam wrażenie, podejście dorosłych do tego zagadnienia powoli się zmienia, nadal jednak warto przyjrzeć mu się bliżej, czemu może służyć niniejszy artykuł. Nie chodzi bowiem o to, aby kochać wszystkich dookoła, ale na pewno chodzi o to, aby szanować siebie nawzajem i respektować cudze granice. Jak nauczyć tego dzieci?

POLECAMY

Jesteśmy sobie potrzebni

Dobrze znany eksperyment Muzafera Sherifa (z 1965 r.) dotyczył napięć pomiędzy uczniami na tle rasowym. „Gdy raz wytworzono wrogość, nie można już było jej zredukować po prostu poprzez wyeliminowanie konfliktów i rywalizacji. Przeciwnie, gdy wzajemny brak zaufania został już mocno utrwalony, kontaktowanie się obu grup w sytuacjach nierywalizacyjnych, opartych na zasadzie równości, prowadziło do wzmożenia wrogości i braku zaufania. Na przykład dzieci dokuczały sobie nawet wtedy, gdy po prostu siedziały obok siebie, oglądając film” (Aaronson E., 2000). Co zatem – na gruncie wspomnianego eksperymentu – pomogło zredukować ową wzajemną wrogość? Okazuje się, że pomocne było zaaranżowanie sytuacji, w której obydwie grupy stały się sobie bezwzględnie potrzebne. Przykładowo wówczas, kiedy w trakcie trwania obozu uszkodzeniu uległ (za sprawą i pod kontrolą badaczy, rzecz jasna) system urządzeń nawadniających, lub wtedy, kiedy niezbędne okazało się wepchnięcie uszkodzonej ciężarów...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów



Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 wydań magazynu "Katecheza"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Dostęp do filmów szkoleniowych
  • ...i wiele więcej!

Przypisy